top of page

W krainie snów

Actualizado: 19 mar 2019

Jutro Uroczystość św. Józefa, w którego życiu ważną rolę odegrały sny... więc będzie trochę o snach. Gdy przyjechałem do Misiones i do naszego miasteczka Puerto Libertad, na początku nie zrobiło ono na mnie najlepszego wrażenia... jakieś takie wszystko za bardzo ucywilizowane i w dodatku ucywilizowane w złym guście. Nie znalazłem niczego, co by mogło oczarować na pierwszy rzut oka... Wystarczyło jednak pojechać trochę dalej, zobaczyć woodospady Iguazú, by poczuć się jakby w innym wymiarze, gdzie rzeczywistość urzeka i oczarowuje swoim pięknem do tego stopnia, że wydaje się być nierzeczywista... Czyżby kraina snów? Tych młodzieńczych o nieznanych i odległych miejscach, oszałamiających swoim urokiem? Wystarczyło pomieszkać trochę, by odkryć jeszcze inny wymiar tej "krainy snów"...


W krótkim czasie przekonałem się, że sny mają w tym miejscu ważne znaczenie... Co jakiś czas ktoś przychodził i zaczynał swoją opowieść: "Ojcze, wczoraj w nocy miałam taki sen..." Czasami pytali czy ten sen mógł coś oznaczać... Okazało się że jedną z funkcji misjonarza jest tłumaczenie snów!! Aż zacząłem zastanawiać się nad zakupem sennika, na szczęście obyło się bez niego :)

Pojawiło się kolejne istotne pytanie: Czy należy wierzyć w sny? Skoro w wielu miejscach Biblii, w Starym i Nowym Testamencie Bóg przemawiał poprzez sny dlaczego nie miałby przemawiać i dzisiaj - odpowiadałem. Tym bardziej, że praktyka pokazywała iż niektóre z tych snów w jakiś sposób sie sprawdzały...


Jedna z pobożnych niewiast w naszej parafii krótko po moim przybyciu powiedziała do mnie: wiesz, ja ciebie już wcześniej widziałam... we śnie... wyglądałeś dokładnie tak samo, tylko że byłeś w zielonym habicie! Cóż poradzić, sny mają swoja logikę..

Po śmierci prababci ministrantka z naszej parafii zamieszkała wraz ze swoją siostrą w jej domu. Po jakimś czasie przyśniła jej się prababcia i powiedziała że ma nikogo obcego do domu nie sprowadzać... Babcia dba o morale rodziny nawet i po śmierci ;)

Najzabawniejszą jednak sytuację związaną ze snami którą poznałem miał Ksawery (imię spolszczone), jeden z Indian którzy z czasem zaakceptowali wiarę i przyjęli chrzest. Sytuacja Indian jest dosyć skomplikowana i czasami brakuje im podstawowych środków do życia. Ksawery jest ojcem 8 synów, jeden z nich urodził się z poważną chorobą płuc (wspominałem o nim w artykule o chrzcie indian). Pewnej nocy miał sen, w którym jeden z nas (ojców pracujących w Libertad) przyszedł do niego i przyniósł trochę żywności, tłumacząc się że nie ma więcej żeby się z nim podzielić. Na drugi dzień opowiedział ten sen swojej mamie, która mu wskazała numer na jaki ma postawić na loterii (numer księdza). Poszedł, postawił i wygrał 800 pesos za które kupił żywność dla swojej rodziny.

Możnaby powiedzieć, że ten sen przyczynił się do ewangelizacji Indian. Ale nie tylko ten...


W innej wiosce przez długi czas Indianie byli bardzo oporni na wszelkie działania ewangelizacyjne. Starali się być mili w naszej obecności, licząc na pomoc materialną, ale jeśli chodzi o katechezę to unikali jej jak mogli. Jednej z nich, samotnie wychowującej swoje dzieci zachorowała córka. W poważnym stanie wylądowała w szpitalu. W tym czasie przyśniło jej się, że ksiądz poszedł do szpitala odwiedzić jej córkę po czym ona wyzdrowiała. Nie myśląc długo poprosiła o pomoc katechetów, którzy przyjeżdżali do jej wioski. Córka wyzdrowiała i wszystkie jej dzieci zostały ochrzczone. Ona sama zdaje się, że ma jeszcze pewne opory, ale Pan Bóg dalej działa w jej życiu żeby dokończyć swego dzieła... poprzez sny.

Po chrzcie swoich dzieci miała kolejny sen. Zobaczyła w nim "Piekną Panią" (jak sama powiedziała), która przyszła wraz z katechetami do jej domu. Gdy oni odeszli "Piękna Pani" została, dała jej niewielką książeczkę i poprosiła żeby przeczytała modlitwę która w niej się znajdowała. Gdy się obudziła, pod wielkim wrażeniem snu który miała, odnalazła tą samą książeczkę.. Była to broszurka o Miłosierdziu Bożym, a w niej modlitwę którą czytała we śnie.. A była to modlitwa poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi. Okazuje się że Nasza Matka ma swoje sposoby by przyprowadzić nas wszystkich do Jezusa..


Reasumując chciałbym tylko powiedzieć: I jak tu nie wierzyć w sny!!! Tym bardziej jeśli się żyje w tym magicznym zakątku świata, w sąsiedztwie czarującej dzikiej dżungli, na spalonej, czerwonej ziemi...na ziemi indian Guaraní..


Do przeczytania znów!! Życzę miłych snów :)



46 visualizaciones0 comentarios

Entradas Recientes

Ver todo
bottom of page